wtorek, 7 sierpnia 2012

Ryga

A zatem witamy w stolicy tego niewielkiego, lecz urokliwego kraju. Rozmiarami zbliżona jest ona do rodzimego Wrocławia, gdyż liczy sobie około 700 tysięcy mieszkańców. Swojski klimat wyczuć możemy również na ulicach, gdzie znajdziemy wiele przeuroczych, przykuwających wzrok detali. 
Starówka miasta to bardzo przyjemne miejsce. Jest tu czysto, kolorowo, a ludzie są uśmiechnięci. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że wśród tłumu turystów z całego świata usłyszymy dochodzący do naszych uszu język polski.


Budynek Uniwersytetu Ekonomicznego,
który jako żywo przypomina warszawski PKiN
Panorama miasta z budynku ryskiego UE
 Co powinniśmy zobaczyć? Na początek warto swe kroki skierować w stronę widocznego już z daleka budynku, który  przypomina Pałac Kultury i Nauki. Mieści się w nim siedziba ryskiego Uniwersytetu Ekonomicznego. Wstęp na punkt widokowy kosztuje 1.50 Łata. To dobre miejsce, żeby wyrobić sobie podstawowy ogląd na łotewską stolicę. Na specjalnych tabliczkach na szczycie budynku znajdziemy informacje o wybranych budynkach, które możemy dostrzec i zarys ich historii (w języku angielskim, niemieckim i rosyjskim).


Starówka nie jest zbyt duża. Wystarczy jeden dzień, aby zobaczyć większość miejsc, o których wspominają przewodniki. Jeżeli w takowy nie zdążyliśmy się zaopatrzyć, swe kroki skierujmy do dowolnego punktu informacji turystycznej. Tam znajdziemy liczne foldery i ulotki, które podpowiedzą nam, gdzie się udać. Nie miałam problemów z porozumieniem się po angielsku, ani po rosyjsku. Pytać możemy o wszystko, od miejsc, gdzie warto zjeść posiłek, po godziny odjazdu pociągów do nadmorskiej Jurmali :)

Na mojej liście miejsc, które wydają mi się istotne, mogłabym zamieścić:

  • całą ulicę Alberta (Alberta iela) - przepiękne kamienice w stylu secesyjnym
  • budynki Małej i Wielkiej Gildii, a także Dom Kotów - związane z typowo kupiecką historią miasta
  • Pomnik Wolności
  • Basztę Prochową (Powder Tower) - w jej wnętrzu znajduje się Muzeum Wojny, do którego wstęp jest darmowy. Ciekawa ekspozycja ukazuje historię Łotwy od 9 wieku do współczesności. Jedynym mankamentem jest brak podpisów pod eksponatami w języku angielskim. Tu i ówdzie przy wejściu do sal znaleźć możemy skoroszyty ogólnie wyjaśniające w języku wysp brytyjskich, jakie informacje znajdziemy w danym punkcie, ale to niestety znacznie obniża komfort zwiedzania.
  • Trzej Bracia - trzy niezwykle charakterystyczne budynki, będące nawiązaniem do Trzech Sióstr znajdujących się w Tallinie
W dodatku polecić mogę wszystkie urocze parki i małe uliczki. Jeśli mamy więcej czasu, warto po prostu wybrać się na przechadzkę i kierować się tam, gdzie coś przyciągnęło nasz wzrok.


niedziela, 22 lipca 2012

Podróże autostopem

Jeśli pragniemy zaoszczędzić na bilecie (co jest rzeczą rozsądną, gdyż za przejechanie 30 km płacimy około 1 łata), zawsze możemy spróbować podróży autostopem. Trzeba być jednak przygotowanym na różne sytuacje.

1. Drogi - wiele z nich to mało uczęszczane szosy bez asfaltu, gdzie na jeden samochód przyjdzie nam czekać pół godziny, a nawet dłużej. W dodatku im dalej od stolicy, tym kierowcy mniej są ochotni do współpracy. Wybierając trasę trzymajmy się głównych dróg, chyba że dłuuuugie spacery wzbogacone o kontemplację tutejszej flory i fauny są nam na rękę.

2. Skład osobowy - dziewczyny mają łatwiej. Osobiste doświadczenie wykazuje, iż ekipy sfeminizowane sprawdzają się w praktyce.

3. Kierowcy - jak to wszędzie - ludzie trafiają się różni, jednak przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie poznać rozmaite i barwne osobowości. Większość zna rosyjski, z angielskim jest raczej słabo, ale zazwyczaj jeśli ktoś już się zatrzymał, jest przyjaźnie nastawiony. Zdarzyło się nie raz, że sympatyczny kierowca nadłożył drogi, aby nas wysadzić w dogodniejszym miejscu, i chwała mu za to.


Ogólnie podróże autostopem są tu trudne. Dużo zależy od szczęścia i rejonu w jaki trafimy, ale najlepiej mieć na podorędziu rozkład jazdy autobusów i pieniądze na bilet. Stopa polecałabym jako alternatywę, nie jako główny środek transportu.

piątek, 20 lipca 2012

Krajobraz

Łotwa jest nizinnym krajem, pokrytym w dużej części łąkami i lasami. Widoki, które możemy podziwiać podczas podróży to istna sielanka, zwłaszcza dzięki przepięknym, wielobarwnym wschodom i zachodom słońca. Ukształtowanie terenu sprzyja rowerzystom (zwłaszcza tym mniej wytrenowanym, jak ja). Stan dróg natomiast przypomina nieco mój kraj macierzysty, ale nie jest źle :)


Wypowiadać się mogę niestety tylko na temat lata, ale pogoda potrafi zmieniać się jak szalona. Kiedy świeci słońce jest gorąco, ale w przeciągu 10 minut może zrobić się zimno i zaczyna padać deszcz. Po chwili jednak znowu nasza największa gwiazda się pokazuje i możemy sobie wysuszyć przemoczone kurtki. I tak w koło Macieju.

Rzecz następna: stawy i jeziora. Cudowna rzecz, gdyż jest ich mnóstwo, woda częstokroć cieplejsza niż na otwartym basenie. Jednak ponieważ każda przyjemność ma swoją cenę, małe zbiorniki wodne stanowią wylęgarnię wrednych komarów, które są w stanie zatruć radość czerpaną z kąpieli i wieczornych spacerów. W ogóle z owadami jest tu jak z cenami żywności - większe o jakieś 20% od polskiej normy.

Niezwykle interesującym elementem krajobrazu Łotwy są niebieskie krowy. Są to żywe stworzenia, których aksamitna sierść połyskuje na szaro-niebiesko. Ale o nich więcej innym razem.


Ceny na Łotwie

Lekko nie jest. Łotwa jest drogim miejscem, szczególnie dla polskiej studentki. Głównie z powodu wysokiej ceny tutejszego łata. Jeden kosztuje nas około 6 zł.

Przykładowo:
bochenek chleba - 0.42 łata
kilogram brzoskwiń - 1.83 łata
masło - 0.76 łata
duży jogurt - 0.60 łata
piwo - 0.45 łata

Są to ceny na prowincji, w Rydze jest drożej. Trzeba być przygotowanym, że zakupy najbardziej podstawowych artykułów będą dość kosztowne. Natomiast papierosy i piwo są tańsze niż w Polsce.



Cenna uwaga, jeśli zwiedzamy stolicę i kiszki nam marsza grają, a portfel zeszczuplał po wcześniejszych wojażach - polecam Pielmeni XL na Kalku iela, gdzie można zjeść tutejsze pierożki, są naprawdę dobre (zwłaszcza te z serem - pielmeni ar sieru) i niedrogie. Za jedną porcję dla siebie zapłaciłam 1.20 łata.

Jeżeli natomiast ktoś nie zważa na koszty, cena przeciętnego obiadu, to około 2.5-3 łatów.

Zaciekawiło mnie natomiast, że trudno znaleźć na starym mieście miejsce na wypicie niedrogiej kawy. Ceny utrzymują się na  poziomie 2.5 łatów. Podobno alternatywą mogą być zwykłe sklepiki (nawet kioski), gdzie sprzedają kawę na wynos, ale tego rozwiązania jeszcze nie sprawdziłam.

Jeszcze jedna ciekawostka - fast foody wcale nie są tańszą opcją. Jeżeli liczymy na niedrogiego hamburgera w poczciwym Mac'u, to się rozczarujemy.
Witamy na Łotwie :)

jakimś zbiegiem okoliczności znaleźliście się w tym zakątku Europy i teraz zastanawiacie się jak przetrwać, lub jak miło spędzić najbliższe dni? Mój blog raczej nie jest poradnikiem, ale zbiorem luźnych uwag, które mogą być przydatne, lub ciekawe dla przyjezdnego. Miłej lektury :)