A zatem witamy w stolicy tego niewielkiego, lecz urokliwego kraju. Rozmiarami zbliżona jest ona do rodzimego Wrocławia, gdyż liczy sobie około 700 tysięcy mieszkańców. Swojski klimat wyczuć możemy również na ulicach, gdzie znajdziemy wiele przeuroczych, przykuwających wzrok detali.
Starówka miasta to bardzo przyjemne miejsce. Jest tu czysto, kolorowo, a ludzie są uśmiechnięci. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że wśród tłumu turystów z całego świata usłyszymy dochodzący do naszych uszu język polski.
Budynek Uniwersytetu Ekonomicznego, który jako żywo przypomina warszawski PKiN |
Panorama miasta z budynku ryskiego UE |
Starówka nie jest zbyt duża. Wystarczy jeden dzień, aby zobaczyć większość miejsc, o których wspominają przewodniki. Jeżeli w takowy nie zdążyliśmy się zaopatrzyć, swe kroki skierujmy do dowolnego punktu informacji turystycznej. Tam znajdziemy liczne foldery i ulotki, które podpowiedzą nam, gdzie się udać. Nie miałam problemów z porozumieniem się po angielsku, ani po rosyjsku. Pytać możemy o wszystko, od miejsc, gdzie warto zjeść posiłek, po godziny odjazdu pociągów do nadmorskiej Jurmali :)
Na mojej liście miejsc, które wydają mi się istotne, mogłabym zamieścić:
- całą ulicę Alberta (Alberta iela) - przepiękne kamienice w stylu secesyjnym
- budynki Małej i Wielkiej Gildii, a także Dom Kotów - związane z typowo kupiecką historią miasta
- Pomnik Wolności
- Basztę Prochową (Powder Tower) - w jej wnętrzu znajduje się Muzeum Wojny, do którego wstęp jest darmowy. Ciekawa ekspozycja ukazuje historię Łotwy od 9 wieku do współczesności. Jedynym mankamentem jest brak podpisów pod eksponatami w języku angielskim. Tu i ówdzie przy wejściu do sal znaleźć możemy skoroszyty ogólnie wyjaśniające w języku wysp brytyjskich, jakie informacje znajdziemy w danym punkcie, ale to niestety znacznie obniża komfort zwiedzania.
- Trzej Bracia - trzy niezwykle charakterystyczne budynki, będące nawiązaniem do Trzech Sióstr znajdujących się w Tallinie